Strona główna > Materiały > LATA MIĘDZYWOJENNE > Wielki pożar
O pożarach nękających Chojnice w średniowieczu powszechnie wiadomo, chociażby z lektury portalu. W tej publikacji cofnijmy się się o 75 lat wstecz kiedy to czerwony kur zaatakował tartak w Rytlu. Dziennik Pomorski z 2.07.1936 r. donosił:
Utrudniona akcja ratunkowa – Półmilionowe straty
(…) Wczoraj ok. godziny 17:30 wybuchł w Rytlu w tartaku p. Krenckiego pożar, który przy sprzyjających warunkach atmosferycznych mógłby wyrządzić milionowe straty. Przyczyny pożaru nie udało się dotychczas stwierdzić. Powstał on z kuchni stajennej, gdzie parowano dla bydła kartofle. Zanim domownicy i robotnicy pracujący zorientowali się w sytuacji pożar zajął sąsiednie domy robotnicze, Dom mieszkalny p. Krenckich, oraz olbrzymie stosy nagromadzonego drzewa. O ratowaniu objętych ogniem desek nie było mowy. Rzucono się przede wszystkim do mieszkań, by ratować mieszkańców względnie ruchomości. O nagłości pożaru niech poświadczy fakt, że zanim p. Vrencka żona właściciela, zorientowała się w sytuacji, była odcięta morzem płomieni. Wyciągnięto już ją całkiem nieprzytomną przez okno. Na miejsce wypadku przybyli niezwłocznie leśnicy z okolicznych leśniczówek z p. nadl. inż. Romanowskim na czele, który zaczął przewodniczyć akcji ratunkowej. Niebezpieczeństwo było bardzo groźne, gdyż w odległości około 6 m od palących się magazynów znajduje się las. Chodziło więc o niedopuszczenie płomieni do lasu. W parę minut przybyły straże pożarne okolicznych wsi, które zajęły się systematyczną akcją ratowniczą. Na miejsce pożaru wyjechali niezwłocznie z Chojnic p. starosta powiatowy Lipski, nadkom. Grabowski, podkom. Kreft, inspektor Kaliszan oraz straż pożarna z motopompą.
Gdy wysiłki zlokalizowania pożaru nie przynosiły pożądanego skutku, a groźba zapalenia się lasu zwiększała się coraz bardziej, wezwano do pomocy kompanie wojska Chojnic. Równocześnie przybyła także samochodem straż pożarna z Brus z prez. Słomińskim na czele. Zjednoczone wysiłki straży pożarnych i wojska nie dawały rezultatów, gdyż zabrakło wody. Trzeba zaznaczyć, że kolejowa straż pożarna dowoziła 3 parowozami wodę z Chojnic. Sprzęt nie wszystkich straży okazał się w 100 proc. zdatny do użytku. Na szczęście nie było wiatru, inaczej nie udało by się uratować tartaku i chociaż jednej szopy a od przerzucenia się ognia na las nie powstrzymałaby go żadna siła ludzka.
Pomiędzy innymi spaliło się 80 cetnarów żyta, 25 par wozów roboczych, 18 wozów dwukonnych, wszystkie maszyny rolnicze, oraz moc przedmiotów, których nie dało się dotychczas ustalić. Ponadto spłonęły: Dom mieszkalny, domy robotnicze, zabudowania gospodarcze, warsztaty oraz 80 proc. materiału drzewnego. Ocalał jedynie tartak i kilka szop i desek. Zgliszcza tlą się jeszcze dzisiaj. Straty wynoszą ok. 500. 000 tys. z których część pokryje ubezpieczenie (…)
Ciekawostki prasowe ...
Tyle o wielkim pożarze w Rytlu, chociaż prasa w tym samym wydaniu poinformowała o włamaniach, których być może nie byłoby, gdyby nie brak policji, która była przy pożarze w Rytlu. Warto jeszcze odnotować kilka ciekawostek z tamtego okresu. M.in. dziennik informuje o Godnej odnotowania akcji zbierania pieniędzy na rzecz statku „Dar Pomorza” , w której to powiat chojnicki przoduje. Wydział Powiatowy powiatu chojnickiego uchwalił jednogłośnie wziąć dalszy udział w akcji zbiórkowej na rzecz okrętu handlowego „Pomorze” . Zjawisko antysemityzmu przed II wojną światową było zjawiskiem powszechnym skoro w wydaniu gazety z dnia 17 stycznia 1930 r. czytamy: Żyd opuszcza Chojnice. Zamieszkały od wielu lat w naszym mieście żyd Herman Lewiński wyprowadza się wraz z żoną w najbliższych dniach na stałe do Niemiec. Dzieci tego żyda mieszkają w Niemczech od dawna. Fakt ten witamy z największą radością, bowiem jeszcze jedna placówka przechodzi w ręce polskie. Oby śladem jego w najbliższym czasie, poszła reszta nielicznej zresztą garstki – tej plugawej nacji (…) Jak z tego wynika tolerancja nie była mocnym atutem ówczesnych chojniczan, szczególnie jeśli chodziło o kwestię żydowską.
Niewiadomo co było powodem rozpędzenia zebrania inwalidów. (…) Na wokandzie Sądu Grodzkiego w Chojnicach znalazła się sprawa przeciwko prezesowi zarządu wojewódzkiego Związku Inwalidów Wojennych w Toruniu Kazimierzowi Dąbrowskiemu i robotnikowi Musiołowi z Chojnic, oskarżonym o rozbicie zebrania Ośrodka Zjednoczenia Inwalidów w Chojnicach. Po przeprowadzonym przewodzie sąd wydał wyrok, zasądzający Dąbrowskiego na miesiąc aresztu, zaś Musioła na 3 tygodnie aresztu z zawieszeniem. Zasądzeni wnieśli odwołanie (…)
Budzące dzisiaj zdumienie i godne do naśladowania wydaje się ogłoszenie o następującej treści: „Zarząd Miejski w Chojnicach niniejszym podaje do wiadomości, ze obniżył z dniem 1 kwietnia 1937 r. cenę za prąd na 62 gr. Za 1 kwh. Podpisano Burmistrz ( - ) Fr. Sieracki.
Ogłoszenie z Dziennika Chojnickiego z 28 czerwca 1921 r.
„2000 marek nagrody wypłacę temu, kto mi wskaże konia (kobyłę) którego mi skradziono w nocy z 20 na 21 bm. Rysopis konia: Wysoki 1, 70 – 1, 75. Oznaki – na lewej stronie łba mała brodawka, kolor ciemno – brunatny. (Nabelbruch) Carl König Zapadowo przy Rytlu.
W tym samym wydaniu czytamy: „Kto więc dotąd nie odnowił jeszcze przedpłaty na „Dziennik Chojnicki” lub ociąga się z wykonaniem zamiaru zapisania go sobie na nowy kwartał niechaj to już teraz natychmiast uczyni!. Światlejsi i gorliwsi rodacy niechaj takich opieszałych należytem napomnieniem do tego skłonią. Żyć bez gazety, to jakby się chciano obywać bez kawałka chleba”.
Oprac.(red.) fot. archiwum