Strona główna > Materiały > LATA MIĘDZYWOJENNE > Z biegiem dni i lat ...
Miasto Chojnice z ponad 800 letnią historią zaliczane jest do najstarszych miast w kraju. Na przestrzeni wieków obiekty miejskie miały różne znaczenie, niekiedy i konieczne ze względów mniej przyziemnych a istotnych. Dzisiaj trudno jest sobie uzmysłowić jak czas zatarł ślad i pamięć o mieszkańcach i ich bytności.
Wykusz, fosa i fałszerz …
W średniowieczu dwie baszty na murach obronnych służyły mieszkańcom dworu miejskiego za...latryny, ponieważ posiadały tzw. wykusz – element architektoniczny wysunięty nad fosą. To właśnie z tego miejsca załatwiano potrzeby fizjologiczne. Wykusz taki posiadał również dom proboszczowski zlokalizowany niedaleko kościoła farnego, a uwidoczniony przez nieznanego rysownika w 1810 r. A swoją drogą ciekawie to musiało wyglądać w miesiącach zimowych podczas mrozów i wiatrów, ale o tym kroniki milczą.
Fosa miejska założona przez krzyżaków w 1320 r. służyła w różnych celach aż do 1790 r., m.in. jako miejsce ,w którym suszono jagody i morwy. Od Bramy Człuchowskiej do ul. Ramy biegła wąska droga wzdłuż fosy, w której powroźnik Osterman kręcił liny. W okresie międzywojennym znajdowały się tu zabudowania gospodarskie kominiarza i handlarza opałem. Podłużny jednopiętrowy dom oraz reszta uległa likwidacji w 1946 r. W 1959 r. urządzono tam plac zabaw dla dzieci, obecnie znajduje się amfiteatr.
Nie brakowało w historii miasta osób trudniących się procederem nie zawsze zgodnym z prawem. Jednym z nielicznych uznawanych za zręcznego fałszerza był Krzysztof Janikowski specjalizujący się w podrabianiu dokumentów historycznych nie tylko dotyczących Chojnic, ale całego Pomorza Gdańskiego. To spod jego ręki wyszły fałszerstwa dotyczące m.in. historii Chojnic, a szczególnie początku Zakonu Augustianów chojnickich i kościoła p.w. Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Dokonywał własnych przeróbek starych dokumentów kościelnych i klasztornych.
Ikar, cukiernik i legenda …
Nie brakowało i zdarzeń zgoła sensacyjnych związanych z lotnictwem. Sensację wzbudziło lądowanie Letorda – lotnika francuskiego w sierpniu 1913 r. na dziedzińcu domu przy ulicy Dworcowej ( w pobliżu terenu dawnej bazy MZK) Pilot dokonał lotu długodystansowego z Paryża do Chojnic. Był to pilot nie byle jaki, skoro wylądował w tak trudnym miejscu, a na dodatek był wspólnikiem wytwórni samolotów w Lyonie.
Ciekawostką godna odnotowania jest fakt istnienia cukierni prowadzonej przez Włocha Geccellego słynącej ze wspaniałych słodkich wypieków.Umiejscowiona w piętrowym domu z trzema frontowymi oknami mieściła się przy ulicy Młyńskiej 1. Po śmierci cukiernika aż z Włoch sprowadzono marmurową płytę – dar od krewnych. Mistrza Geccellego zastąpił Engel.
Baszta usadowiona na murach przy nieistniejącym Jeziorze Zakonnym zachowała do dziś tylko częściowo swą pierwotną formę architektoniczną. Przez długi okres czasu służyła za mieszkanie plebanowi kościoła farnego, później zakrystianowi tegoż kościoła. Powstała legenda nawiązująca do oblężenia Chojnic przez czeskich husytów, którzy od tej strony próbowali wedrzeć się do miasta. Chojniczanie w odpowiednim momencie spuścili wodę z jeziora i tratwy ugrzęzły w mule. Intruzi dotarli do miasta bez broni, oprócz jednego kamrata którego pochłonęły trzęsawiska. Nieszczęśnik ponoć przez długie lata straszył lękliwych mieszczan, choć pewnych dowodów na to nie ma i nie będzie. Na tym polega urok legendy.
A że Chojnice znacznie wcześniej zintegrowały się ze światem niż z Unią Europejską świadczą dawne nazewnictwa części miasta takie jak: "Korea" ( teren w okolicach ul. Lichnowskiej) “Nowa Ameryka” (okolice ul. Gdańskiej i Małe Osady) i prawie dzisiaj zapomniany “Meksyk”. Tak w okresie międzywojennym nazywano Osiedle Podlasie powstałe ok. 1926 r. przy ulicy Strzeleckiej, przed Parkiem Miejskim.
(red) fot. archiwum