Strona główna > Materiały > PRL > Pod znakiem eskulapa
Zanim powstał ten najnowocześniejszy obiekt służby zdrowia w Chojnicach – istniały inne placówki, które powstawały w różnym czasie i miały początkowo inne przeznaczenie. Dlatego warto sięgnąć do kart historii i przybliżyć dzieje lecznictwa w naszym mieście. Niewątpliwie pierwszym budynkiem szpitalnym był obiekt przy ulicy Sukienników (obecnie budynek ZSZ nr 3) wzniesiony w 1862 r. z cegieł pozyskanych z rozbiórki murów miejskich. Pobudowany w miejscu średniowiecznej śluzy regulującej stan wody w fosach miejskich, funkcjonował do 1930 r. W roku 1886 dzięki energicznym staraniom ks. Antoniego Wolszlegiera i prefekta gimnazjalnego ks. Klemensa Lidkiego rozpoczęła się trwająca półtora roku budowa szpitala i rozbudowa już istniejącego zakładu.
Obiekt w którym znajdowało się dawne pogotowie ratunkowe jest znany wszystkim chojniczanom. Zakupiony został od Paula Redmanna w 1904 r. Cały kompleks liczył osiem domów mieszkalnych mieszczących klasztor, szpital, szkołę gospodarczą dla dziewcząt, szkołę elementarną, sierociniec, przedszkole i żłobek. W latach 1902 -1906 zbudowano trzypiętrowy budynek w którym początkowo mieścił się zakład opiekuńczy dla dziewcząt, a w ostatnich latach użytkowania mieściły się w nim poradnie specjalistyczne. W 1907 roku pozyskano na potrzeby zakładu budynek narożny zwany Domem św. Franciszka co pozwoliło na połączenie budynków w jedną całość.
W 1918 roku powstała nowa sala operacyjna na pierwszym piętrze, w tymże roku wydzielono 12 łóżek na potrzeby leczenia dzieci. W 1919 roku utworzono laboratorium szpitalne. Modyfikacje i uzupełnianie wyposażenia dostosowywały szpital do poziomu nowoczesnych lecznic. Początkowo budynki miały różne znaczenie i funkcje, a mieściły się w nich sierociniec, biblioteka, zakład dla dziewcząt, cele klasztorne i szpital - wchodzące w skład zakładu św. Boromeusza. Na początku lat dwudziestych zakończono ostatecznie przebudowę obiektów i dokonano połączenia budynków, które jak na ówczesne czasy stanowiły dość pokaźną bryłę architektoniczną. Po drugiej wojnie światowej w 1949 r. szpital upaństwowiono. Postanowiono wyeliminować dotychczasowych właścicieli i stopniowo siostrom odbierano kolejne placówki oraz pomieszczenia. Szkoła Gospodarstwa Domowego oficjalnie istniała tylko do 1948 r., a następnie trwała pod szyldem innych form działalności. Ostatecznie zaniechano kursów gospodarczych w 1961 r. wobec kategorycznego zakazu władz. Przedszkole w 1952 r. siostry przekazały „Caritasowi”, lecz nadal pracowały jako wychowawczynie. Dom Dziecka, po wielu szykanach i nieustannych kontrolach, odebrano siostrom w 1961 roku. Gmach został zajęty na przychodnie zdrowia, a siostry franciszkanki coraz bardziej ograniczane, pozostały tylko w domu św. Franciszka do listopada 1981 r., gdy przeprowadziły się do nowego budynku przy ul. Wysokiej 13.
Tragicznym wydarzeniem w dziejach byłej lecznicy był na początku lat siedemdziesiątych pożar poddasza stanowiącego zagrożenie dla całego budynku. Dzięki ofiarności strażaków i innych służb ratunkowych oraz postawy społeczeństwa sprawnie przeprowadzono akcję ewakuacyjną i ratowniczą. Obiekt nie spełniał warunków wymaganych dla tego typu działalności. Już w roku 1974 po pożarze Szpitala w Chojnicach zostały podjęte działania zmierzające do budowy nowego obiektu, który tworzyłby bezpieczną i nowoczesną bazę dla zaspokojenia potrzeb zdrowotnych mieszkańców. Jednak decyzja o budowie nowego szpitala w Chojnicach została podjęta dopiero w 1986 roku. Funkcjonował jednak do czasu przeprowadzki do nowego szpitala w roku 2002. Interesującym epizodem w dziejach chojnickiego lecznictwa było wyznaczenie w obecnym gmachu Zespołu Szkół Licealnych (dawny budynek koszar) funkcji lazaretu dla żołnierzy napoleońskich wracających spod Moskwy. Wielu z nich dokonało tu swojego żywota na wskutek odniesionych ran i wycieńczenia. Zostali pochowani na tzw. „cmentarzu francuskim” przy drodze do Igieł. W okresie wojen światowych przejściowo znajdował się tu szpital polowy.
Warto wspomnieć o gmachu przy obecnej ulicy Świętopełka. Został wybudowany z przeznaczeniem na szpital. Przed pierwszą wojną światową władze regencji w Kwidzynie postanowiły ze środków państwowych wybudować publiczny szpital o zasięgu powiatowym. Budowę rozpoczęto w 1914 r. Trudności finansowe spowodowane toczoną wojną spowodowały przerwanie i wstrzymanie prac budowlanych mimo nieukończenia inwestycji. Ulokowano tam szpital wojenny. Po uzyskaniu niepodległości władze województwa Pomorskiego nie podjęły zamysłu urządzenia powiatowej lecznicy. Funkcję tę przejął istniejący zakład ś. Boromeusza. W 1926 r. budynek adaptowano na potrzeby Batalionu Strzelców.
Lekarz z powołania…
Nietaktem byłoby nie wspomnieć o ludziach, którzy swoje życie i powołanie poświęcili dla dobra innych – służąc pomocą i wiedzą na trwale zapisali się w kartach historii naszego regionu i lecznictwa. Wszyscy zasługują na pamięć i szacunek. Wielu z było wspaniałymi lekarzami - jak i personel. Jednakże najbardziej znanym był dr Jan Łukowicz wywodzący się z rodziny o bogatych tradycjach lekarskich. Zmarły w roku 1957 był nie tylko dyrektorem, ale i świetnym chirurgiem. Ogromnie lubiany przez personel i pacjentów do ostatniej chwili przeprowadzał operacje, mimo, iż na wskutek kontuzji nóg w wyniku walk we wrześniu 1939 r. musiał operować na siedząco. Doskonale umiał połączyć pasję z praca zawodową. Przyniosło mu to najwyższe odznaczenie, jakie może otrzymać myśliwy. Był postacią niezwykłą. Już za młodu brał czynny udział w tajnym kółku Filomatów Pomorskich. Został przewodniczącym Towarzystwa Miłośników Chojnic i Okolic, co nie przeszkadzało mu pełnić funkcji redaktora „Zaborów” Aktywnie uczestniczył w życiu społeczno regionalnym. Jako lekarz w kampanii wrześniowej niesie pomoc rannym żołnierzom. Później działa w ruchu oporu. Po wojnie gromadził zabytki kultury kaszubskiej, stare księgi, eksponaty i dokumenty. Był posiadaczem niezwykle cennej kolekcji łowieckiej i trofeów myśliwskich. Z dumą udostępniał swoje zbiory zainteresowanym. Objaśnienia w swoim muzeum przeplatał anegdotami i żartami, co stwarzało niepowtarzalną atmosferę typową dla jego osoby jak i miejsca. Wielokrotnie odznaczany zgromadził kolekcję tego, co otrzymał prezentując to w stylowej serwantce. Pod koniec swojego życia do tego zbioru dołożył Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, który niezwykle cenił. Po jego śmierci kolekcja uległa rozproszeniu, co stanowi niepowetowaną stratę. Najstarsi żyjący mieszkańcy Chojnic doskonale pamiętają wysokiego tęgiego pana z siwym wąsem, wspierającego się na lasce, a także jego gotowość niesienia pomocy niezależnie od pory dnia czy nocy.
Oprac (red) fot. archiwum