Strona główna > Materiały > PRL > Rehabilitacja dowodem na niewinność
Na powojennych losach rdzennej ludności Pomorza zaważyła w znaczącym stopniu polityka narodowościowa władz niemieckich prowadzona podczas II wojny światowej. Po 1945 r. nowe władze rozpoczęły porządkowanie kwestii narodowościowych opierając się na wynikach akcji volkslisty.
Nie dostrzegając specyficznej sytuacji tych ziem wychodzono z założenia, że osoby zaliczone do grupy I i II to Niemcy lub co najmniej zdrajcy narodu. Wynikało to z nieznajomości stosunków narodowościowych oraz chęci szybkiego i surowego rozprawienia się z wszystkimi, którzy zaparli się polskości, bądź mieli podejrzane stosunki z Niemcami. Często te przypuszczenia okazały się mylne, a skutki tego opłakane. Jednym z procesów oczyszczenia się z zarzutów stawianych przez socjalistyczne władze była tzw. rehabilitacja. Przeważnie w tym celu wymagano zeznań świadków, którzy świadczyli na rzecz osoby mającej wystąpić w roli „oczyszczonej”. Sm proces rehabilitacji nie był zbyt powszechny, chociaż stosowany.
I tak np. zachowało się zeznanie złożone przez ks. Brunona Riebanda w sprawie rehabilitacyjnej niejakiej Marty Wolf zamieszkałej w Chojnicach przy ul. Świętopełka. Ksiądz Rieband w 1933 r. został wikariuszem w Chojnicach a 1 maja 1935 r. objął obowiązki katechety w Miejskim Gimnazjum Żeńskim. 1 Listopada 1939 r. przejął administrację chojnickiej parafii i pełnił tę funkcję do 1945 r. W latach okupacji po zamordowaniu pozostałych dwóch wikariuszy był jedynym polskim księdzem w Chojnicach. Szykanowany przez Niemców pomagał Polakom. Mimo to nie uniknął fałszywych oskarżeń i represji służby bezpieczeństwa. Jednakże mieszkańcy Chojnic wystawili mu chlubne świadectwo.
Dalej czytamy: „Znam M. Wolfową oraz jej rodzinę prawie 12 lat. Miałem z nią kontakt przed wojną i w czasie okupacji zapraszany jako gość na obchody rodzinne. Pomimo, że, M. Wolfowa pochodzi z niemieckiej rodziny, jej dzieci otrzymały zupełnie polskie wychowanie. Najstarsza córka Helena wychodzi na krótko przed wybuchem wojny w 1939 r. za mąż za Polaka Grzywacza i ginie z rąk niemieckich we wrześniu 1939 r. pod Osiem, pow. świeckim w czasie ucieczki rodziny z Chojnic, gdzie ja i wtedy byłem. Córka Marta była moją uczennicą w Miejskim Gimnazjum Żeńskim do 1939 r. Syn Karol ożenił się już w czasie okupacji z Polką Belzerowską. Mąż M. W. był członkiem Polskiego Związku Zachodniego i jako taki w pierwszych miesiącach 1939 r. należał do oddziału karnego, z którego codziennie kilku odprowadzono na rozstrzelanie. Jego sprzęt budowlany i nieruchomość uległa konfiskacie. Rodzina W. zamieszkała wtedy w domu gospodarczym, gdzie mieszkała przez cały czas okupacji.
Najstarszy syn Karol jako oficer W.P. był w niewoli niemieckiej. M. Wolfową też aresztowano. Rowe, któremu ówczesny Stabsschutz podlegał przekazał jej męża Karola W, chcąc ratować rodzinę W. przed zniemczeniem w obozie, polecił M.W. przyjąć II grupę listy niemieckiej. Odmowa równała się z przyjęciem wyroku śmierci, bo by ostrzej traktowano by tę sprawę, uznając by M.W. za niemiecką renegatkę. Wtedy to w 1942 r. M. W. przyjęła wykaz II grupy. Że władze partyjne uznawały poczynania Rowego za czystą formalność, świadczy fakt, że niemieckość rodziny W. podlegała dalej konfiskacie i jej mężowi nie wolno było pracować samodzielnie. Po przyjęciu przez M.W. II grupy panował w domu ten sam duch polski. Tam się spotykali zawsze ci sami ludzie, jak organista Gierszewski, krawiec Cysewski i (nieczytelne) Urban.
Podpisano (Ks. Brunon Rieband)
Oprac. (red) fot.arch.