Strona główna > Materiały > PRL > Bezprawie w imieniu prawa?
Reforma rolna po drugiej wojnie światowej uderzyła w byłych właścicieli majątków ziemskich, często zabierając im dorobek przodków. Przejęcie całego areału rolniczego nastąpiło na mocy dekretu PKWN z 6 września 1944 r.
W województwie pomorskim akcja została realizowana dopiero od 1945 r. Przygotowaniami do parcelacji na terenie powiatu chojnickiego kierowały różne instytucje, takie jak: starostwo powiatowe, urzędy gminne, Powiatowy Urząd Ziemski oraz Pełnomocnik Powiatowy, który z racji swoich szerokich uprawnień miał szerokie pole do popisu.
Cudze nie tuczy...
Nie zabrakło odpowiedniej oprawy dla tego typu przedsięwzięcia. Na licznych wiecach i przy agresywnej agitacji partyjnej udowadniano konieczność i słuszność reformy rolnej. W dniu 30 marca 1945 r. pierwsze brygady parcelacyjne składające się z oddanych sprawie „geodetów” rozpoczęły działalność w terenie. Pod względem składu społecznego komisje reprezentowały przedstawicieli robotników rolnych i małorolnych. Z zachowanych dokumentów z tamtych lat wynika, że skład komisji podziału ziemi w Czartołomiu wchodziło5 robotników rolnych i jedna osoba małorolna. Ciekawostką jest to, że 5 osób komisji stanowiły kobiety. Podobnie było w Nowej Cerkwi i innych miejscowościach powiatu, z tym, że większość stanowili poza tym jednym opisanym przypadkiem - mężczyźni.
Każdy ewentualny nabywca działki po parcelacji poddawany był wstępnej ocenie. Kandydat musiał klasowo odpowiadać wymaganiom, w przeciwnym razie anulowano wstępnie wydane decyzje. Parcelację majątków w powiecie chojnickim przeprowadzały robotnicze brygady parcelacyjne, w jej składzie znajdował się zawodowy mierniczy, ponoć to miało wpływ na jakość i dokładność wykonywanych pomiarów. Nikt nie przejmował się, że parcelowano czyjąś własność, często i na oczach pokrzywdzonego. W tamtych czasach ustawa rozwiązała to definitywnie i jednoznacznie. Nie ulegało jednak wątpliwości, że obecność dawnego właściciela lub wiadomość o podjęciu przez niego działań o wyłączenie spod mocy prawnej dekretu wpływała hamująco na świadomość parcelantów i niejednokrotnie doprowadziła do zrzeczenia się działki. Zdecydowanie odmawiała przyjęcia działki dawna służba folwarczna w obawie przed powrotem właściciela, ich wcześniejszego pracodawcy.
Nie wszyscy myśleli tak jak nakazywał nowy ustrój i nie wszyscy go aprobowali. Tworzyło się zbrojne podziemie nasilające swoją działalność. Często takie grupy wdawały się w potyczki z siłami bezpieczeństwa. Podobne wypadki odnotowano w majątkach Wielkie Chełmy i Żabno. Odnosiło to skutek psychologiczny, nie mogło zatrzymać parcelacji, ale skutecznie ją opóźniało i angażowało znaczne siły nowego systemu. W wrześniu 1945 r. doszło do najścia na majątek Jarcewo. Rozgorzała walka odparta przez uzbrojonych pracowników administracji i leśnictwa. W ciągu kilku dni po napadzie wszyscy, którzy otrzymali już akty nadania, (łącznie 27 rodzin) zrzekło się ich, motywując decyzję różnymi przyczynami. Pod ochronnym parasolem dekretu zabierano inwentarz żywy. Motywowano to tym, że jest go za mało ponieważ sporą cześć zabrała uciekająca ludność pochodzenia niemieckiego i cofające się oddziały Wehrmachtu. Dlatego też bydło i trzodę otrzymywali tylko nowi nabywcy.
Reprywatyzacja to nic nowego?
Zjawiskiem typowym dla powiatu chojnickiego były dążenia reprywatyzacyjne co wydaje się zrozumiałe. Wszystkie te dążenia byłych właścicieli nie miały szans na pozytywne załatwienie żądań. Jednak w niektórych przypadkach, zapewne w celach propagandowych podkreślano iż były właściciel otrzymał działkę, która wcześniej była jego... własnością. Znamiennym tego przykładem było nadanie działki o powierzchni 5 ha synowi byłego właściciela. Został on potraktowany na równi że służbą folwarczną, a komisja uwzględniła go także przy podziale inwentarza żywego. Kolejną formą prób utrzymania swojego majątku były starania właścicieli o uznanie przez władze podziału spadkowego, który nastąpił w okresie okupacji. Klasycznym tego przykładem była sprawa majątku Brzeźno o areale 249 ha. Do praw spadkowych rościło pretensję 5 spadkobierców, którzy domagali się uznania majątku i podzielenia na pięć równych części. PUZ w Chojnicach zawiesił czynności parcelacyjne, które zostały ponownie wznowione po nowym orzeczeniu uznającym bezzasadność roszczeń przy jednoczesnym usunięciu administrującej w imieniu spadkobierców Weroniki Rudnik. Warto dodać, że w tym wypadku parcelanci zrzekli się przyznanych im działek na terenie majątku i po zakończeniu sprawy w administracyjnym trybie, mimo namów nie podjęli ich ponownie. W tej sytuacji ziemię przejęła administracja lasów państwowych.
Inne metody podejmowane przez byłych właścicieli, to próby dobrowolnego dokonania podziału ziemi między państwo i dawnego właściciela. Koncepcję taką wysunął Piotr Rudnik ze Swornychgaci, który za cenę zachowania 18, 6 ha ziemi uprawnej chciał oddać obszar leśny o powierzchni...150 ha. Mimo tego stanowisko wnioskodawcy zostało uznane za sprzeczne z normami prawa.To były dramaty właścicieli i ich rodzin. Dotykały każdego, dorosłych jak i dzieci Na ich oczach rozdzielano majątki często będące w rodzinie od pokoleń. Odebrano tym ludziom w imieniu nowego prawa dobra rodzinne, nie dając w zamian żadnej rekompensaty.
(red)