Strona główna > Materiały > PRL > Raport komendanta MO
Sprawozdania z zachowanych raportów Milicji Obywatelskiej z Chojnic z drugiej połowy lat czterdziestych obfitują w wiele wydarzeń, często tragicznych. W raportach sygnowanych podpisem Jan Tarka Komendant Powiatowy M.O w Chojnicach m.in. czytamy:
Napady, rabunki i grabieże…
W miejscowości Silno pow. Chojnice miał miejsce wybuch pocisku, który spowodował ciężkie uszkodzenie ciała ob. Jedrycha. Wybuch nastąpił skutkiem manipulowania przez poszkodowanego z dwoma pociskami. Spowodował urwanie lewego przedramienia i prawej dłoni. 14 V 1946 r. został zabity strzałem karabinowym Kazimierz Dupik w Jonkach gm. Konarzyny. Wyżej wymieniony był członkiem bandy, która od pewnego czasu wznowiła swą działalność i dokonywała drobnych kradzieży na miejscowej ludności. Milicjant Drewek będąc w pościgu za sprawcą działając w obronie koniecznej użył broni i zabił Dupika. W miejscu Krywania się sprawcy odnaleziono szereg rzeczy z ostatnich rabunków, które zostały zwrócone poszkodowanym. Przez pewien czas na terenie powiatu chojnickiego grasowała banda, która w Sławęcinie i Ogorzelinach dokonała napadów rabunkowych na szkodę drobnych rolników zabierając im odzież i pieniądze. Pomimo energicznie prowadzonego śledztwa sprawców nie zdołano ująć. Działania bandy na pograniczu utrudniało pościg. Ostatnio aktywność bandy się zmniejszyła i od dnia 12. V. 1946 r. żadnych wystąpień bandy nie notowano. Podobnie w Karsinie miał napad zorganizowany przez grupę osobników w mundurach W.P., którzy po rozbrojeniu Posterunku M.O. i S.O. dokonali kradzieży na szkodę spółdzielni. Wymienieni zabrali przy opuszczeniu Karsina 2 obywateli członków PPR. W wymienionym wyżej wypadku zabicia Dupika Kazimierza zdobyto również automat i 2 pistolety, których sprawca używał do terroryzowania ludności przy dokonanych rabunkach. Podobnie przytrzymano 3 braci Szulców, którzy posiadając karabin dokonali trzech kradzieży w gminie Lipnica. Wymienieni posiadali jako wspólnika Niemca, który wraz z czwartym bratem Szulców zdołał zbiec i nie został ujęty”.
Dnia czwartego czerwca został ciężko ranny w nogę niejaki Majko Jan zamieszkały w Chojnicach. Usiłował on dokonać rabunku spółdzielni spożywców nr 1 w Chojnicach. Na wezwanie do zatrzymania się usiłował zbiec. Podczas przeprowadzonej rewizji znaleziono cały szereg przedmiotów pochodzących z przestępstw, które uprzednio schował.
W końcu miesiąca maja odnaleziono zwłoki niejakiego Franciszka Platy, uprowadzonego przez bandy. Został zastrzelony z automatu, zwłoki zaś wrzucono do przydrożnego bunkra w okolicy Czyste”.
Chcą do Vaterlandu…
W ostatnim okresie zauważono potajemny i bezprawny odpływ Niemców wzg. Volksdeutschów z tutejszych terenów. Na podstawie doniesień gminnych i poufnych informacji stwierdzono, że poważniejsza liczba Niemców (kilkadziesiąt) wyjechała potajemnie z powiatu chojnickiego na tereny ziem odzyskanych lub do Gdańska, skąd w niewiadomy sposób przedostali się teren Rzeszy Niemieckiej. Należy przypuszczać, że jest to akcja organizowana przy pomocy z zewnątrz, gdyż Niemcy ci rzekomo posiadają dostateczną ilość pieniędzy, aby móc (jak mówią między sobą) wykupić pozwolenie na wyjazd, względne bezprawne przekroczenie granicy. Wynikałoby z tego, ze pewne osoby na terenie ziem odzyskanych czy nad granicą udzielają za wynagrodzeniem pomocy Niemcom w przedostaniu się do Rzeszy Niemieckiej. Charakterystycznym jest, że wśród zbiegłych znajdują się również tacy volksdeutsche, którzy przez sądy zostali już zrehabilitowani. Zachowanie się Niemców i Volsdeutschów staje się coraz trudniejsze. Coraz więcej zgłasza się przypadków porzucenia pracy przymusowej przez Niemców, lub zmiany miejsca pobytu dla uniknięcia tychże prac. Wydarzenia na arenie międzynarodowej i napływające z Niemiec listy z zapowiedzią powrotu na tereny polskie, wpływają coraz bardziej na optymistyczne nastroje wśród Niemców i ich zachowanie. Również zbyt łatwa rehabilitacja volksdeutschów, w której Niemcy wielką słabość władz polskich, względnie przychylność miejscowych mieszkańców potrafią wykorzystać z pożytkiem dla siebie. Coraz liczniejsze są zapytania o wyjazd do Niemiec”.
... dawaj, dawaj, skariej!
Stan bezpieczeństwa na ogół jest zadawalający, zmniejszono ilość nielegalnego posiadania broni, pobicia itp. W ciągu miesiąca zlikwidowano w 5 wypadkach broń nielegalnego posiadania. Zauważano lekki wzrost drobniejszych kradzieży. Powodem tego jest zubożenie powojenne i brak możliwości zarobkowania, a także brak artykułów pierwszej potrzeby.
Notowano również kilka kradzieży bydła i koni na terenie powiatu chojnickiego. Wzmożone patrole spowodowały spadek przestępczości, gdzie w sezonie letnim planuje się jej ograniczenie do minimum. W sierpniu 1946 r. zanotowano jeden nieszczęśliwy wypadek i to w Pawłówku, gdzie przez nieostrożność został rozerwany przez minę kamieniarz Szulc Józef zamieszkały w Chojnicach, ojciec 5 – ga dzieci oraz najechany przez sowieckie auto niejaki Dobek Bronisław z Chojnic, który odniósł ciężkie pokaleczenie ciała, skutkiem czego nastąpiła śmierć na miejscu. Śledztwo wykazało, iż winę ponoszą Sowieci”.
Stosunek do władz i jej zarządzeń - przez miejscową ludność jest nadal pozytywny i przychylny. Zaniepokojenie wywołuje jednak widmo braku chleba dla mas pracujących, niewspółmierność wynagrodzeń do coraz wyższych cen artykułów pierwszej potrzeby, zarysowujący się brak pracy w mieście. Projekty oraz polityka rządu spotyka się z uznaniem ludności. Odnosi się to do wszystkich warstw społeczeństwa. Ludność do Armii Czerwonej usposobiona jest czysto przychylnie, jednak wypaczają go maruderzy i żołnierze z oddziałów przepędzających konie i bydło. Maszerujące w dalszym ciągu przez Chojnice oddziały sowieckie pędzą po kilka tysięcy koni i sztuk bydła, przy czym wyrządzają spędy ludności polskiej ogromne szkody. Szczególnie ucierpiały miejscowości: Charzykowy, Chojniczki, Szenfeld, i Pawłowo, gdzie zanotowano kilka wypadków kradzieży owsa, koniczyny i obroku. Poza tym na peryferiach Chojnic dokonano szeregu najść na domy prywatne, a mieszkańców napastowano. Występujący w obronie swojego mienia mieszkańcy zostali sterroryzowani groźbą rozstrzelania. W centrum miasta również splądrowano mieszkania, a najpoważniejszy napad wydarzył się w nocy na dom przy szosie Gdańskiej 27, który doszczętnie został splądrowany. Czynów tych dokonali żołnierze przejeżdżający w mundurach sowieckich. Wywołują one niechęć, a nawet wrogość i obawę ludności cywilnej w porze nocnej, co w żadnym wypadku nie przyczynia się do polepszenia stosunków z wojskami sowieckimi.
Wyboru akt dokonał i oprac. (red.)
Fot. archiwum własne