Strona główna > Archiwum prasowe > Straszny bestialski czyn
Straszny bestialski czyn
Popełniła 25 - letnia – Marianna Włodarczyk. Rzuciła na pożarcie swe rodzone dziecko. Szczegóły tego ohydnego czynu brzmią następująco:
Wieśniak Antoni Karczmarek zamieszkały we wsi Storowa Góra zauważył, iż przebiegająca przez jego podwórze świnia ma pokrwawiony ryj. Przypuszczając, iż została skaleczona, Karczmarek pobiegł za świnią, usiłując ją zatrzymać i opatrzyć ranę. Świnia pobiegła za stodołę, gdzie ujrzał ją rozszarpującą ciałko dziecka. Przerażony tym odkryciem wieśniak trzymaną w ręku kłonicą odpędził świnie od dziecka, z którego została już tylko bezkształtna krwawa miazga.
Powiadomiony o powyższym komendant posterunku w Chojnach wszczął dochodzenie, które zostało uwieńczone pomyślnym skutkiem. Jak się okazało, córka wieśniaka, tejże wsi, 25 – letnia Marjanna Włodarczyk, zakochała się w synu zamożnego wieśniaka Józefie Kaczmarku, z którym miała nieślubne dziecko. Trzy dni po rozwiązaniu Włodarczykówna zaniosła swego synka za stodołę Karczmarka i rzuciła je tam znajdującym się świniom na pożarcie, chcąc w ten sposób pozbyć się niewygodnego dziecka. Gdyby nie energiczna postawa policji, Wlodarczykówna zostałaby zamordowana przez wieśniaków, którzy chcieli dokonać na niej samosądu, gdy prowadzono ją na posterunek policji. Dopiero w nocy policja odwiozła Włodarczykównę do aresztu, przy Wydziale Śledczym w Chojnicach, niechcąc narazić się na możliwość próby odbicia aresztowanej przez podjudzonych wieśniaków celem dokonania na niej samosądu.
„Dziennik Pomorski”(31.08. 1930 r.)
Wieści…
Śmietniki przy jeziorze Zakonnym, ul. Mickiewicza i koło Rzeźni Miejskiej zamyka się z dniem dzisiejszym. Śmiecie należy odtąd aż do odwołania wywozić jedynie w dół przy ul. Ramach (Obecnie Sukienników – red), narożnik Plac Piastowski.
Chojnice (16.08.1930 r.)
Głodowa nędza bezrobotnych i częściowo bezrobotnych w Chojnicach zmusza nas do wystosowania prośby – apelu do sfer stanu zamożnego i ofiarodawców miasta i okolicy o łaskawe przyjście z pomocą dla bezrobotnych miasta w postaci udzielenia im pracy i składania datków. Gdy serca zamożnych ludzi przepełnione są.
„Dziennik Pomorski” (28.09. 1930 r.)
Spłoszyły się konie. Dziś rano krotko po 8 spłoszyły się konie rolnika Wacława Holca z Ogorzelin i pędziły wozem przez rynek w ulicę Angowicką, poczem skręciły w ulicę Błoń Zakonną. Wóz rozbił się w drobne kawałki. Konie biegły w dalszym ciągu ulicą Błoń Zakonną. Przy wielkich wysiłkach udało się przy pomocy kilku panów konie przytrzymać. Poszorki porwane były w drobne strzępy. Na szczęcie nikt z przechodniów nie został poturbowany.
„Dziennik Pomorski” (19.09.1930 r.)
Śluby zawarli:
Kowal Tomasz Janowicz, kawaler i ekspedientka Marta Schulz, panna, oboje z Chojnic, kancelista kolejowy Tomasz Jaruszewski z Tczewa i panna Franciszka Subczyńska z Kleszczyna pow. złotowski, Niemcy, kawaler stolarz Franciszek Kobus i krawczyni Franciszka Joanna Dywan, oboje z Chojnic, wdowiec kupiec Jan Gierszewski z Charzykowa i panna Antonina Zmuda Trzebiatowska z Chojnic, kawaler, rolnik, Paweł Behnke, rolnik z Żalna, pow. tucholski i ekspedientka Marta Klamann, panna z Chojnic, szofer Wilhelm Tiede, kawaler i robotnica Helena Wardyn, oboje z Chojnic, stolarz Paweł Bloch, kawaler i panna Zenta Joanna Rożek, oboje z Chojnic, szklarz Paweł Wilhelm Wudtke, kawaler i panna Róża Szewc, oboje z Chojnic.
„Dziennik Pomorski” (19.09.1930 r.)
Oprac. i pisownię oryginalną zachował (red), fot. archiwum