Strona główna > Archiwum prasowe > Lata-miedzywojenne > Szajka przed sądem
Szajka przed sądem
Wcześniej podawaliśmy, że na terenie powiatu sępoleńskiego grasowała groźna szajka włamywaczy złożona z czterech młodzieniaszków do 22 lat. Za szereg kradzieży z włamaniem oskarżeni są: robotnik Bronisław Ossowski, który swego czasu zbiegł z więzienia i dotąd nie zdołano go przechwycić, kamieniarz Józef Stencel, w areszcie śledczym, robotnik Franciszek Najdorski również w areszcie śledczym i piekarz Józef Matecki, wszyscy z Sępólna, dalej stanęli przed sądem oskarżeni o paserstwo: robotnik Józef Stoliński z Orzełka, robotnik Jan Weiland z Dąbrówki, robotnik Bolesław Kobusz z Czyczków i robotnik Jan Zblewski z Lichnów. Pierwsi oskarżeni są o 9 włamań ciężkich za pomocą obcęgów, wytrychów i świdrów. Włamywacze byli tak wyrobieni, że najbardziej skomplikowane zamki i kłódki łatwo otwierali. Na rozprawę powołano 28 świadków. Akt oskarżenia zarzuca włamywaczom następujące kradzieże:
W warsztatach kolejowych w Więcborku, skradli oskarżeni szereg narzędzi ślusarskich i nowy skórzany fartuch, z czego zrobili sobie tekę. Tekę tę znaleziono u Mateckiego w mieszkaniu matki, która tłumaczyła się, że tekę sama sporządziła ze skóry zakupionej w Sępólnie na jarmarku. U restauratora Janowskiego skradli oskarżeni papierosy, wódkę, czekoladę i towary kolonialne w większej ilości. U gospodarza Pokrzywnickiego z Małej Cerkwi, oskarżeni skradli słoninę z 4 świń, 4 szynki i3 duże garnki smalcu. U gospodarza Myszkowskiego, wyb. Sępólno, zabrali złodzieje produkty żywnościowe, a mając już dostatecznie dużo żywności skradli również ubrania i rower, wszystko wartości 600 zł. U rybaka Józefa Drabczyńskiego w Więcborku skradli rower. W restauracji Stanisława Baczka w Lubichowie zabrali czekoladę, karty do gry, wódkę i większą ilość papierosów. U kupca Władysława Kurczyka zabrano większą ilość towarów kolonialnych, pozatem kupcowi Boemerowi z Drożdżenicy materiały na ubrania za 1000 zł., lampy kieszonkowe i towary kolonialne. U mechanika Waltera Wedela, również w Drożdżenicy, zabrano 2 rowery, 3 płaszcze do roweru, lampy kieszonkowe i rowerowe. Dalej skradli oskarżeni u emeryta Alberta Stalkego w Sępólnie zabrali włamywacze 75 butelek wina i w końcu u gospodarza Józefa Szymczyka z Drożdżenicy półtora centnara cukru, czekoladę i papierosy. Wszyscy oskarżeni nie przyznają się do powyższych kradzieży, tłumacząc się, że znalezione u nich przedmioty otrzymali każdy od swego wujka w Bydgoszczy, nie wiedząc, jak ci wszyscy wujkowie się nazywają, na której ulicy zamieszkują. Wszystkie skradzione przedmioty, jak zeznają świadkowie, oskarżeni sprzedawali po domach, prawie za bezcen żądając na przykład za rower w dobrym stanie 15 – 20 zł.
Świadkowie dowodowi obciążają bardzo oskarżonych, odwodowi zaś zeznają bardzo niejasno lub w ogóle w tej sprawie nie mogą zeznać za lub przeciwko oskarżonym. Pan prokurator w Chojnicach żąda dla oskarżonych bardzo surowej kary, zaznaczając, że matka Mateckiego ze świadomością zeznała fałszywie iż tekę sama sobie uszyła. Rozprawę zakończono wczoraj o godz. 7 – ej wieczorem z tym, że wyrok zostanie ogłoszony jutro w czwartek o godz. 10 – tej.
21. lipca 1932 r. „Dziennik Pomorski”
Wyrok w sprawie o włamania (Chojnice, 22.07. 1932.)
Ogłoszono wyrok w sprawie o kradzieże z włamaniem groźnej szajki włamywaczy. Skazano: Matecki Józef za 3 krotną kradzież z włamaniem na 1 rok więzienia. Najdorski Franciszek i Stencel Józef każdy po 9 miesięcy więzienia z zaliczeniem aresztu śledczego i ponoszenie kosztów sądowych.Trzech skazanych zatrzymano w więzieniu Chojnice. Czterech oskarżonych o paserstwo sąd uwolnił od winy i kary. Przeciwko Ossowskiemu Bronisławowi w razie przechwycenia go, wyznaczona zostanie osobna rozprawa.
Za napad 6 miesięcy więzienia
Franciszek Najdorski jeden z szajki włamywaczy stawał przed sądem w Chojnicach oskarżony o to, że 24 maja wieczorem o godz. 7 – mej w więzieniu w Sępólnie napadł na dozorcę Franciszka Tomaszewskiego i trzymając go za gardło wyrwał klucze, a następnie zbiegł. Najdorski wieczorem tego dnia wieczorem pukał w drzwi i w chwili gdy dozorca wszedł, napadł go. Włamywacze umówili się poprzednio z Ossowskim, że dopomogą mu do ucieczki a następnie całą winę za włamania zrzucą na zbiegłego, by w ren sposób ewentualnie uchylić się od kary. Za napad ukarano Najdorskiego 6 miesięcznym więzieniem.
Oprac.(red) Z.S. fot. archiwum